Courvosier


Autor: remmarek
29 lutego 2008, 10:05
Miałem kolegę, który maniakalnie wierzył że kiedyś wygra w toto-lotka, że za wygraną pojedzie do Francji, i że tam upije się koniakiem courvuosier, którego pamiętał z minionych czasów. Courvosier był dla niego czymś tak wyjątkowym jak przedwojenny blichtr, był tęsknotą, marzeniem, mrzonką..
Nie doczekał się ani wygranej, ani Francji, a jego courvosier pewnie stoi gdzieś tam... i obrasta kurzem. A może kusi kolejnego marzyciela.

29 lutego 2008
a moja mama tak sobie czsem skreśli.. zawsze jej się kupon zwroci.. czasem dwu.. trzy.. czterokrotnie
29 lutego 2008
...osobiście nie gram w totka odkąd usłyszałem że mam dziesięć razy więcej szans że zabije mnie spadająca z dachu dachówka niż padnie moje 6 z 49 ... ale też znam kilku fanatyków tej gry...
29 lutego 2008
ja mam znajomego , ktory obsesyjnie zaznaczal przez kilkanascie lat te same numery i one w koncu padly , ale on tego dnia nie wyslal totolotka , skonczylo sie leczeniem farmakologicznym

Dodaj komentarz