Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23
|
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Archiwum 23 czerwca 2008
W moim mieście wzdłuż dróg rośnie trawa po pachy, tynki odpadają z domów, opuszczone budynki popadają w ruinę strasząc brudnymi często powybijanymi oknami, rdzą dachów, kikutami zwalisk.
W moim mieście urzędnicy odpowiedzialni za komunikację nie mają na nią żadnego pomysłu.. Absurdy i nonsensy są lejtmotywem ich pracy. Nie mają także pomysłów na normalność, a najbardziej sensowne idee w ostatecznym rachunku przepoczwarzają się w surrealizm.
Przez moje miasto płynie brudna rzeczka. Na poboczach peryferyjnych dzielnic zalegają sterty śmieci i porzuconego gruzu. W dzielnicy w której mieszkam zburzyli amfiteatr, zamknęli nierentowne kino, z domu kultury zrobili komisariat policji.
W moim mieście... DOŚĆ !! ... trzeba mieć nadzieję, że w końcu coś się zmieni. Może Pani Prezydent walnie pięścią w stół, może powie dowidzenia baranom, osłom i mułom i zaprosi do pracy konie i woły... i zacznie być normalniej. Ten folwark nie powinien popadać w ruinę, nie powinien być faszerowany bezsensem i głupotą.
Ma rozkwitać, bo to przecież moje miasto... i twoje też... Nasze miasto.