Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21
|
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Archiwum 21 marca 2009
Teleexpress z dnia 19.03.2009 Górnicy chcą podwyżek, a kompanie tłumaczą że nie mają z czego dać bo w ostatnim okresie z powodu kryzysu zapotrzebowanie na węgiel spadło o ileś tam procent. I to ileś procent jest najmniej istotne, tu szokować powinien „brak zapotrzebowania” i to że: „spadła sprzedaż” Zimno, śniegiem sypie, a ci dziwni ludzie nie chcą kupować. Wolą palić starymi szmatami, szafkami, drewnem uzbieranym w lesie, plastikowymi opakowaniami, papierzyskami ... byle nie węglem.
W latach 80-tych, w PRL-owskich czasach, krążył dowcip o sklepie mięsnym:
Przychodzi facet do sklepu i pyta o szynkę, polędwicę albo baleron. Kierownik bierze go na bok i mówi. Stań Pan tutaj i posłuchaj o co ludzie pytają, czego od nas oczekują, i co najczęściej kupują. Polędwicy, baleronu i szynki nie zamawiamy, bo nikt o to nie pyta, to towar niechodliwy, nie ma na niego zapotrzebowania.
To samo jest z dzisiaj z węglem... jedna tona kosztuje dziś ponad sześćset złotych, to często więcej niż nie jeden palący w piecu ma dochodu... stąd pewnie nieco mniejsze zainteresowanie.
Pogdybać...? Jakby cenę węgla podnieść do tysiąca albo dwóch, trzech tysięcy? Zapotrzebowanie spadło by do zera. Polska uwolniłaby się od węgla i wszystkich związanych z nim wydatków... Można by zwolnić wszystkich dobrze opłacanych górników, i rozwiązać wszystkie „źle opłacane” zarządy, rady i spółki węglowe.
Kto by bardzo chciał palić węglem mógłby sobie kupić jakiś tani z Ukrainy czy Czech, a reszta grubiej się ubierać i częściej bywać w lasie, po zalegający tam chrust. Takie wycieczki to samo zdrowie, Naród zrobiłby się rumiany, państwo nie musiałoby łożyć na kopalnie i stało by się bogate, i po raz kolejny sprawdziłoby się porzekadło „niema tego złego co by na dobre nie wyszło”.